Niekoniecznie z własnej woli ostatnio napotykam wciąż na swej czytelniczej drodze na książki z motywem przewodnim „ ghost story „ . Różnią się one nieco od popularnego motywu powieści grozy tym , że dusze te nie zamieszkują dziwnych opactw, zamków, chat itp. Historia ma swoje głębokie zakorzenienie w rzeczywistości, a widmowa postać jest wręcz jej uzupełnieniem. Takie spostrzeżenie mogę przypisać do ostatnio przeczytanej przez mnie książki Raya Bradbury’ ego „ Ilustrowany człowiek”. Jest to zbiór opowiadań , którego głównym spoiwem są martwe istoty powracające do świata by spełnić ważną, przypisana im odgórnie role. Przeważnie niosą one ze sobą coś , co jest nieuniknione , zrozumienie istoty prawdy . Bezpieczeństwo również nabiera inny odcień , bardziej zagadkowy, jednak współgrający z samą niematerialną osoba. Rzeczywistość zostaje zamieniona na coś odpowiedniejszego – pewną płaszczyznę linearną do punktu zwrotnego w życiu każdego bohatera. Raya Bradbury’ ego znamy przede wszystkim dzięki „Kronikom Marsjańskim.” Książka ta również znajduję się w mojej biblioteczce. Przyznam z ręką na sercu , jak to się często powiada, że dzięki temu człowiekowi zrozumiałam , że fantastyczne zdarzenie nie musi być całkowicie fantastyczne. Jest ziarnem z którego kiełkuję rzeczywistość. Polecam niespełnionym magikom błądzącym wśród marzeń.